poniedziałek, 23 września 2013

Pierwsze kluseczki

Moja mama jest mistrzynią gotowania. Bardzo smacznie gotuje i piecze a do tego potrafi naprawić nieudane danie. Nie straszny jej zważony krem, źle przyprawiona potrawa lub niedobór składników. W kuchni musi być smacznie i nie ma czasu na rozdrabnianie. Chociaż nie byłaby sobą, gdyby nie zmieniła choćby minimalnie czyjegoś przepisu. To właśnie mam po niej :) Ja natomiast lubię eksperymentować, szukam nowych przepisów w Internecie, gazetach i programach kulinarnych, kombinuję czasem lepiej, czasem ze skutkiem śmieciowym (czytaj: nawet pies tego nie zje). Uwielbiam papki, jak to moja mama mówi: "Co tam za znowu burito zrobiłaś?". Trudno jest konkurować z taką perfekcjonistką o miano dobrej kucharki w domu. Dla przykładu: moja ciocia zajęła się pieczeniem ciast na sprzedaż, czyli ludziom smakują jej wypieki, ba robi śliczne torciki o różnych kształtach. Ale poległa na serniku mojej mamy. Podczas jednej z wizyt w naszym domu zasmakowało jej ciasto wykonane przez mamę. A był to Sernik Łzy Wałęsy lub jak kto woli Sernik Rosa. Poprosiła o przepis i już następnego dnia zadzwoniła ze smutną wiadomością. Otóż placek się nie udał. Po dokładnym prześledzeniu przepisu nic nie wskazywało na porażkę. Ciocia zrobiła jeszcze 2 podejścia, ba nawet kupiła taki sam piekarnik na prąd jaki ma moja mama. I co? I nic. Klapa. Podczas wczorajszej uroczystości został poruszony temat talentu cukierniczego mojej mamy i ciocia w żartach powiedziała, że mama specjalnie namąciła w przepisie i zrobiła monopol na Łzy Wałęsy. Mama specjalnie nie rzucała uroku i była właściwie zaskoczona marnymi efektami pracy cioci. Czasem tak to już jest, że jak się trafi na złe składniki to i sprawdzony przepis się nie udaje. A czasem brak serca włożonego w przygotowanie dania składa się na porażkę.
W piątek postanowiłam zaskoczyć mamę i zamiast nudnego piątkowego obiadu (bo jak nie ma mięcha to już nudny hehe), zabrałam się za leniwe. Zazwyczaj tylko asystowałam przy robieniu klusek, zresztą mało kiedy pojawiają się w naszym domu na talerzach.
Znalazłam przepis --> KLIK. Poszłam do sklepu po składniki, a właściwie po twaróg i na moje szczęście twaróg chudy był akurat przeceniony, ponieważ kończył mu się termin ważności.

Przepis na leniwe kluski

Składniki:

  • 1 jajko
  • 0,25 łyżeczki soli
  • 0,5 kg ziemniaków (jeżeli chcemy mniej serowe ciasto, możemy dać nawet więcej ziemniaków)
  • 1,5 szklanki mąki pszennej
  • 0,5 kg sera białego (2 kostki)
Wykonanie:


Ziemniaki obieramy i gotujemy w lekko osolonej wodzie. Następnie je studzimy. Później przeciskamy  przez praskę. Mielimy twaróg. W dużej misce łączymy ziemniaki, ser, mąkę, sól i jajko. Wyrabiamy ciasto na stole oprószonym mąką. Dzielimy je na mniejsze części. Każdą formujemy w rulonik (wężyk), który następnie dzielimy na "poduszeczki" (nacinając ciasto po skosie). 
W dość dużym garnku gotujemy wodę. Wrzucamy kluski. Uwaga na chlapanie gorącej wody! Gdy wypłyną na powierzchnię gotujemy je jeszcze 2-3 minuty. Najlepiej twardość sprawdzać samemu. Nie każdy lubi mięciutkie lub twarde. Im dłużej leżą w gorącej wodzie, tym stają się bardziej miękkie. Przenosimy leniwe na talerzyk, polewamy musem owocowym, rozpuszczoną czekoladą, zasmażką z masłem i bułką tartą lub cukrem i cynamonem.

Wszystkie etapy przeszłam mistrzowsko, jednak przy gotowaniu dopadła mnie moja mania polepszania.. Na szczęście zrobiłam podwójną porcję. Kluseczki, które gotowałam za długo i się zaczęły rozpadać polałam autorskim sosem owocowym ( zmieszałam sorbet truskawkowy ze swoimi czerwonymi winogronami, tak, wyciskałam każdy owocek ze skórki, a że było mi za mało, to dodałam też czekoladę). Całość wyglądała jak brunatna zupa. Mamie podałam druga porcję mięciusich, podsmażanych i posypanych cukrem klusek. Jak już moja mama mnie pochwaliła, to znak, że były smaczne i mi wyszły. A więc odwagi i do roboty :)

1 komentarz:

  1. hej. świetnie napisane! wpadnij kiedyś na gotowanie :) (ja sprzątam! :P)

    OdpowiedzUsuń