wtorek, 23 maja 2017

Ciasto rabarbarowe z pianką

Nadeszła wspaniała pora na rabarbar. Uwielbiam kompot z tego ... no właśnie nie owocu, a o dziwo warzywa."Rabarbar - inaczej rzewień - to bylina, która jest warzywem. W kuchni zastosowanie znalazły części liści, nazywane ogonkami liściowymi. Mają charakterystyczny kwaskowaty, cierpki smak i są koloru różowego, czerwonego lub zielonego. Im czerwieńszy rabarbar, tym słodszy smak. Właśnie ze względu na walory smakowe mogą pojawiać się wątpliwości, czy rabarbar jest warzywem."(http://www.poradnikzdrowie.pl/zywienie/co-jesz/rabarbar-owoc-czy-warzywo-wlasciwosci-lecznicze-rabarbaru_41562.html)

Kiedy pojawia się sezon na truskawki, mieszam je z rabarbarem i robię dżem, który idealnie pasuje do naleśników.

Ostatnio nabrałam chęci na kruche ciasto. Zmodyfikowałam przepis na jabłecznik i oto efekt:





Przepis na kruche ciasto z pianką i rabarberem

Składniki na ciasto na dużą blaszkę:

3 szklanki mąki
1 margaryna "Kasia" (250g)
1 cukier wanilinowy
5 żółtek
0,5 szklanki cukru
2 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżki zimnej wody
szczypta soli

Pianka:

5 białek
szczypta soli
1 szklanka cukru
1 kisiel cytrynowy (lub według uznania)

Masa owocowa:

700g rabarbaru
8 łyżek cukru
2 proszki budyniu waniliowego


Wykonanie:

Mąkę przesiać, dodać margarynę, cukier, sól, żółtka i wodę (w razie potrzeby więcej). Ciasto wyrabiać rękami i podzielić na 2 części (2/3 i 1/3), schłodzić w zamrażarce (najlepiej dzień wcześniej). Większą kulkę potrzeć na tarce i rozłożyć wiórki na przygotowanej blasze z papierem do pieczenia. Rozklepać palcami, albo łyżką. Piec w piekarniku 20 minut w 180 C, a następnie ostudzić.
Rabarbar pokrojony w kawałki gotować z cukrem przez kilka minut a następnie dodać budynie, które zagęszczą otrzymany kompot, następnie masę należy wystudzić.
Białka ubić z solą, powoli dodać cukier i kisiel (ew. budyń).
Na wystudzony spód wyłożyć masę rabarbarową, piankę i potartą resztę ciasta. 
Ciasto piec 40 minut w temperaturze 180 C. 
Kiedy ciasto będzie już chłodne, polecam na nie posypać cukier puder. Smacznego :D


środa, 13 maja 2015

Auć to parzy!

Postanowiłam, że bloga będę traktować jako mój elektroniczny spis przepisów i przemyśleń z tym związanych.
Jako że nie jestem ekspertem, tylko poszukiwaczem kulinarnych przygód, staram się próbować wszystkiego i łączyć różne składniki, później modyfikować, aby w końcu uzyskać efekt jadalnej potrawy :)
Dziś na stół została rzucona pokrzywa. Tak. Pokrzywa. Dla mnie nowością jest stosowaniem tej zielonej i parzącej roślinki w kuchni. Chociaż słyszałam o jej leczniczych właściwościach. Ostatnio moja mama zdobyła jej trochę, żeby przygotować z niej napar. Okazuje się, że kiedy włoży się pokrzywę do lodówki, przestaje parzyć.
Od dawna chodziło za mną pesto. Jednak za każdym razem czegoś brakowało mi, aby je przyrządzić. Dzisiaj wpadłam na pomysł, aby zrobić pesto z pokrzywy. Oto co zrobiłam:

  • do wysokiej miski włożyłam pokrzywę, zalałam olejem smakowym (cytryna+bazylia) i zblendowałam;
  • dodałam pieprz (wiem, strasznie pieprzowa jestem), orzechy włoskie, wcześniej zamoczone w wodzie siemię lniane i znów zblendowałam na gładką masę (łodygi powyjmowałam);
Tylko z czym to jeść - pomyślałam i postanowiłam, z racji pory śniadaniowej przygotować sałatkę. W domu miałam pomidorki, kukurydzę i ser mozzarella. Jednak taka forma nie odpowiadała mi za bardzo. I tu zaczęły pracować zwoje. Jeśli ser, to będzie ładnie się zapiekał, ale tak na "sucho" jeść to trochę słabo, z makaronem, hmmm nie za bardzo, to może pizza. Taaak pizza na miękkim cieście. W jednym z postów zamieściłam przepis na pizzę na miękkim cieście, z którego korzystałam. Klik ----> http://ailatanka.blogspot.com/2013/06/co-nowego.html
Ciasto włożyłam na 25 min. do rozgrzanego piekarnika, ale nie robiłam serowego spodu. Po wyciągnięciu, nałożyłam masę warzywną (szok, bo bez mięsnego akcentu) i zapiekałam ok. 7 min. Nie robiłam żadnego sosu. Wydaje mi się, że do tej wariacji nie jest on potrzebny, a kiedy można staram się ciąć kalorie. Efekty mojego kulinarnego eksperymentu można podziwiać na zdjęciu robionym na szybko telefonem.





Hardcorowe? Dla mnie, mięsolubcy, takie tworzenie z warzyw i "zielska" jest wyzwaniem. Przyznam, że z kolejnym kęsem zaczęłam się przekonywać do tego dania. A i co ważne, po 2 kawałkach byłam już nasycona. Ciekawa jestem czy ktoś się skusi na takie szalone danie i je przyrządzi :)


środa, 29 stycznia 2014

Jeszcze tylko pozamiatam pustynię i mogę iść się uczyć

Oczywiście na sesji najbardziej korzysta otoczenie, w którym się przebywa. Pokój lśni jak nigdy. W szafkach wszytko poukładane. Nawet organizery z pierdołkami są przejrzyste. Na stole pojawiają się smaczne dania. A wieczorem nachodzi chęć na sałatkę. Składniki były, chęci też, więc do roboty :)

Sałatka z selerem konserwowym.

Składniki:
  • 5 jaj
  • 2 łyżki majonezu
  • ok. 6 plasterków szynki 
  • 1 mała puszeczka kukurydzy
  • ok. 6 średnich ogórków konserwowych
  • 1 słoiczek selera konserwowego (niteczki)
  • pieprz do smaku, soli nie dodawałam, bo uważam, że składniki same w sobie są słone


Wiadomo składniki dobieramy dla siebie, więc jeśli macie chęć dajcie czegoś więcej/mniej. Niektórzy dodają jeszcze np. ananasa, czerwoną fasolę, pora, cebulkę.

Jajka gotujemy ok. 7 minut, później chłodzimy. Kiedy ostygną łatwiej się je kroi i nie powstaje pasta jajeczna po wymieszaniu z innymi składnikami. Szynkę kroimy w małą kosteczkę. Kukurydzę i selera odcedzamy. Czy też lubicie zalewę z kukurydzy??? Zawsze przy sałatkach ją wypijam. Ogórki kroimy w kostkę i żeby sałatka nie była zbyt wodnista, to wyciskamy troszkę. Dodajemy pieprz i majonez. Ja wszystko mieszam i ewentualnie robię pierzynkę z sera (ser trzemy na najmniejszych oczkach tarki). Choć widziałam, że niektórzy układają składniki warstwowo.

Wybaczcie jakość zdjęcia, ale robione na szybko telefonem.


A skąd wiem, że dobre? Współlokatorka poprosiła o przepis. Pozdrowionka Paulina :)

poniedziałek, 23 września 2013

Pierwsze kluseczki

Moja mama jest mistrzynią gotowania. Bardzo smacznie gotuje i piecze a do tego potrafi naprawić nieudane danie. Nie straszny jej zważony krem, źle przyprawiona potrawa lub niedobór składników. W kuchni musi być smacznie i nie ma czasu na rozdrabnianie. Chociaż nie byłaby sobą, gdyby nie zmieniła choćby minimalnie czyjegoś przepisu. To właśnie mam po niej :) Ja natomiast lubię eksperymentować, szukam nowych przepisów w Internecie, gazetach i programach kulinarnych, kombinuję czasem lepiej, czasem ze skutkiem śmieciowym (czytaj: nawet pies tego nie zje). Uwielbiam papki, jak to moja mama mówi: "Co tam za znowu burito zrobiłaś?". Trudno jest konkurować z taką perfekcjonistką o miano dobrej kucharki w domu. Dla przykładu: moja ciocia zajęła się pieczeniem ciast na sprzedaż, czyli ludziom smakują jej wypieki, ba robi śliczne torciki o różnych kształtach. Ale poległa na serniku mojej mamy. Podczas jednej z wizyt w naszym domu zasmakowało jej ciasto wykonane przez mamę. A był to Sernik Łzy Wałęsy lub jak kto woli Sernik Rosa. Poprosiła o przepis i już następnego dnia zadzwoniła ze smutną wiadomością. Otóż placek się nie udał. Po dokładnym prześledzeniu przepisu nic nie wskazywało na porażkę. Ciocia zrobiła jeszcze 2 podejścia, ba nawet kupiła taki sam piekarnik na prąd jaki ma moja mama. I co? I nic. Klapa. Podczas wczorajszej uroczystości został poruszony temat talentu cukierniczego mojej mamy i ciocia w żartach powiedziała, że mama specjalnie namąciła w przepisie i zrobiła monopol na Łzy Wałęsy. Mama specjalnie nie rzucała uroku i była właściwie zaskoczona marnymi efektami pracy cioci. Czasem tak to już jest, że jak się trafi na złe składniki to i sprawdzony przepis się nie udaje. A czasem brak serca włożonego w przygotowanie dania składa się na porażkę.
W piątek postanowiłam zaskoczyć mamę i zamiast nudnego piątkowego obiadu (bo jak nie ma mięcha to już nudny hehe), zabrałam się za leniwe. Zazwyczaj tylko asystowałam przy robieniu klusek, zresztą mało kiedy pojawiają się w naszym domu na talerzach.
Znalazłam przepis --> KLIK. Poszłam do sklepu po składniki, a właściwie po twaróg i na moje szczęście twaróg chudy był akurat przeceniony, ponieważ kończył mu się termin ważności.

Przepis na leniwe kluski

Składniki:

  • 1 jajko
  • 0,25 łyżeczki soli
  • 0,5 kg ziemniaków (jeżeli chcemy mniej serowe ciasto, możemy dać nawet więcej ziemniaków)
  • 1,5 szklanki mąki pszennej
  • 0,5 kg sera białego (2 kostki)
Wykonanie:


Ziemniaki obieramy i gotujemy w lekko osolonej wodzie. Następnie je studzimy. Później przeciskamy  przez praskę. Mielimy twaróg. W dużej misce łączymy ziemniaki, ser, mąkę, sól i jajko. Wyrabiamy ciasto na stole oprószonym mąką. Dzielimy je na mniejsze części. Każdą formujemy w rulonik (wężyk), który następnie dzielimy na "poduszeczki" (nacinając ciasto po skosie). 
W dość dużym garnku gotujemy wodę. Wrzucamy kluski. Uwaga na chlapanie gorącej wody! Gdy wypłyną na powierzchnię gotujemy je jeszcze 2-3 minuty. Najlepiej twardość sprawdzać samemu. Nie każdy lubi mięciutkie lub twarde. Im dłużej leżą w gorącej wodzie, tym stają się bardziej miękkie. Przenosimy leniwe na talerzyk, polewamy musem owocowym, rozpuszczoną czekoladą, zasmażką z masłem i bułką tartą lub cukrem i cynamonem.

Wszystkie etapy przeszłam mistrzowsko, jednak przy gotowaniu dopadła mnie moja mania polepszania.. Na szczęście zrobiłam podwójną porcję. Kluseczki, które gotowałam za długo i się zaczęły rozpadać polałam autorskim sosem owocowym ( zmieszałam sorbet truskawkowy ze swoimi czerwonymi winogronami, tak, wyciskałam każdy owocek ze skórki, a że było mi za mało, to dodałam też czekoladę). Całość wyglądała jak brunatna zupa. Mamie podałam druga porcję mięciusich, podsmażanych i posypanych cukrem klusek. Jak już moja mama mnie pochwaliła, to znak, że były smaczne i mi wyszły. A więc odwagi i do roboty :)

środa, 18 września 2013

Owocowa tarta

Jakiś czas temu trafiłam na świetny przepis na szybkie ciasto (KLIK).
Jeśli chodzi o ten typ ciasta, to jeszcze nie miałam przyjemności go robić/próbować. Dobrze, że już tą lukę mam zapełnioną w moim kulinarnym świecie.
Tarta to pomysł na bardzo smaczne i szybkie ciasto.

Przepis na tartę z jeżynami

Ciasto:
  • 1 jajko
  • 300 g mąki
  • 200 g masła
  • 100 g cukru pudru
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia

Pozostałe:

  • 4 średnie jabłka lub gruszki (ilość taka, by przykryć ciasto)
  • 1 budyń (+składniki do wykonania, tj. mleko, cukier)
  • 1 miseczka jeżyn, ja dodałam też malinki
  • 5 łyżeczek cukru wanilinowego
Jako że z tartą dopiero zaczynam swoją przygodę, trzymałam się przepisu z bloga Bizneswoman w kuchni.

Wykonanie:

1. Do miski wsypujemy przesianą mąkę, dodajemy cukier puder, jajko, masło (w temperaturze pokojowej) i proszek do pieczenia. Wyrabiamy. Ciastem obklejamy formę ( jeszcze nie mam specjalnej formy do tarty, więc ja swoje ciasto upiekłam w małej, okrągłej blaszce) i nakłuwamy widelcem. Wkładamy na około 10-15 min do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Środek formy możemy obciążyć, aby nie porobiły się górki z ciasta, ale nie jest to konieczne. Ja oczywiście zapomniałam o obciążniku, ale rzeczywiście nie było masakry i troszkę tylko przygniatałam cisto przy układaniu owoców.

2. Jabłka kroimy na małe plasterki. Przygotowujemy budyń zgodnie z instrukcją na opakowaniu, możemy wziąć ok 100 ml mleka mniej, aby budyń był bardziej gęsty.
Po wyjęciu ciasta z piekarnika, wykładamy jabłka, posypujemy je cukrem waniliowym, wylewamy budyń, a wierzch dekorujemy jeżynami.
Wkładamy znów do piekarnika i zapiekamy około 25 minut.

Jak dla mnie pomysł bomba i już zaczęłam obmyślać kolejne połączenia owoców i kremów.

Tak prezentowało się moje ciasto po wyjęciu z piekarnika, oczywiście nie mogłam się już doczekać i bardzo "mądrze" ukroiłam sobie kawałek ciasta, po to by zaraz zaczął wypływać budyń. Oczywiście nic się nie zmarnowało hehe :) 





Pozdrawiam i mam nadzieję, że pomogłam tym, którzy jeszcze nie piekli tarty, a ci którzy już mają kilka na swoim koncie proszę o cenne wskazówki.